Polska nie zamarła, lecz jakby zaczęła się budzić. Dwa miliony młodych serc z całego świata przybyło na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa. Nie dali się zastraszyć fali medialnych ostrzeżeń, groźbom zamachu, czy niepokojom rodziców. Zaufali Bogu. 

Gromadzą się dla Boga i nic innego się nie liczy. Na początku nieco zagubieni w nowym miejscu, zmęczeni i sfrustrowani długą podróżą, ale z każdą chwilą coraz bardziej spokojni i czujący się bezpiecznie. Płaczą i skaczą z radości. Wymachują flagami, śpiewają, tańczą. Wiwatują „Papa Francesco!” i pragną Go słuchać. A on wzywa ich do porzucenia przeciętności, lęku i wygodnej kanapy. Chce, by odpowiedzią na terror i zło było braterstwo, komunia, rodzina. Dziękuje za dobroć Polaków. Swoją prostotą i ciepłem wzrusza cały świat.

– Aby pójść za Jezusem, trzeba mieć trochę odwagi, trzeba zdecydować się na zamianę kanapy na parę butów, które pomogą ci chodzić po drogach, o jakich ci się nigdy nie śniło, ani nawet o jakich nie pomyślałeś – mówi papież Franciszek.

Radość, uśmiech, entuzjazm. Życzliwość i dobroć. Jedność. Wszyscy przecież jesteśmy jedną rodziną. Młodzi łamią wszelkie bariery języków, kultur, lęków. Istnieje tylko jeden język – język miłości. Blask dobra, piękna i prawdy. Czasem nie potrzeba słów. Wystarczy uśmiech, ciepły gest, wspólne milczenie. Jak piękne jest młode serce, które ma odwagę już na ziemi dotknąć nieba i pragnąć wielkich rzeczy. Poruszeni tą niezwykłą atmosferą Krakowianie mówią, że gdyby wszyscy byli tacy, jak oni, świat byłby lepszy, piękniejszy.

Pielgrzymi pokochali Polskę. Zachwyceni naszą gościnnością, otwartością i życzliwością, z miłością wspominają św. Jana Pawła II. Pragnęli dotknąć jego ziemi, a teraz wspólnie z nami, w swoich językach, modlą się i śpiewają „Barkę”. Płyną łzy wzruszenia… Bo tylko takie życie ma sens.

– Bije od was wielka radość i miłość. Mimo że zakorkowaliśmy wam całe miasta i ulice, czuję się przyjęty. Tutaj jest zupełnie inaczej niż w innych częściach Europy. To wielki dar od Boga być tutaj z wami – mówi Julio Herrea z Salwadoru w Brazylii.

Piękno życia. Piękno każdej chwili. Piękno spotkania. Sens każdego trudu, zmęczenia, frustracji. Odwaga, by wyjść z własnego pokoju, spakować plecak i wyruszyć na spotkanie z Jezusem. By pokonać egoizm, lęki i dać się porwać prawdziwej Miłości. Odwaga, by zaufać, że Bóg nad wszystkim czuwa i da nam wszystko, czego w danej chwili potrzebujemy.

– Przed przyjazdem myślałam, że ludzie tutaj są zimni. Spotkałam jednak osoby, które otworzyły nam swoje gorące serca. Dziś czuję, że wszyscy jesteśmy rodziną. Kościół to rodzina – mówi Juana Belen Garcia z Argentyny.

Choć Światowe Dni Młodzieży już się zakończyły, to w każdym sercu tak naprawdę dopiero się zaczynają. Nikt nie wróci do swojego domu taki sam. Teraz już nic nie będzie takie samo. Polska zaczyna się budzić z terroru egoizmu, nienawiści i niewiary, a młodzi zostali wezwani, by nieść nadzieję. Zabierają z Krakowa iskrę miłosierdzia. Wracają do swych domów, by ukazywać wszystkim wielką miłość Boga i zmieniać świat. By żyć pełnią życia, by budować mosty, a nie mury. By iść Drogą Krzyżową – drogą szczęścia i przyszłości, drogą bez lęku. By zaryzykować, wyjść do drugiego człowieka i obdarować go sobą. By nie dać sobie znieczulić duszy, lecz dążyć do pięknej miłości.

Szczęśliwi, którzy nie dają się zastraszyć, ogłupić i otumanić światu. Szczęśliwi, mający odwagę żyć, a nie wegetować. Szczęśliwi, którzy zamiast ślepoty egoizmu i paraliżu lęku wybierają miłość, służbę i pasję życia. Szczęśliwi, którzy zamiast wygodnej kanapy i „świętego spokoju” zakładają parę butów i z nadzieją oraz sercem pełnym pięknych marzeń wyruszają w świat. Szczęśliwi, którzy kochają Boga i tylko Jemu ufnie oddają ster swego życia!

Justyna Kaleta

fot. Dominik Gawron