„Dzień dobry”, „Dziękuję”, „ Lubię Cię”. To tylko parę słów które w zwykły dzień praktycznie nic dla nas nie znaczą. A powinny, bo te najmniejsze słowa mają największą moc. Jednak w kontekście wydarzeń jakie mają miejsce u nas w diecezji, przybierają jeszcze większą wagę kiedy padają z ust pielgrzyma. Z Rumunii, Canady, czy Albanii to nie ma znaczenia. Dziś te słowa, a nawet wiele innych słyszy się od nich samych. Po dzisiejszym dniu który spędziliśmy  na wycieczce po Górach Stołowych, można zaryzykować stwierdzenie że i oni stali się już polakami, a ja stanę się profesjonalną nauczycielką języka polskiego, hmm.. może pogadam z naszymi gośćmi, sądzę że będę mieć wielu chętnych na pierwszą lekcję.

W obcym języku nie zacytuje, bo wszyscy mówią już po polsku, więc opowiem wam krótką historię którą usłyszałam od księdza w autobusie podczas drogi powrotnej do Trzebnicy.

Kiedy jego grupa wchodziła na górę, zatrzymali się na chwilę by zrobić zdjęcia i posłuchać przewodnika. Jeden mężczyzna z Polski, który za nimi szedł był zirytowany i zły. Poganiał i był bardzo nieuprzejmy. Wtedy inny pan, który tam był zwrócił się do tego pierwszego: „Proszę pana, to są nasi goście. Przyjechali na Światowe Dni Młodzieży. Niech więc lepiej się pan zamknie i będzie cicho.”

Jak widać, również i dziś Bóg zesłał nam trochę ciepła w postaci tego podróżnika, a kto wie… może to był on sam.

Katarzyna Piecyk