To już ostatni artykuł z cyklu “Ze świata czterech stron”. Tym razem przedstawiamy materiał z Ekwadoru i Nikaragui.

„Jesteśmy ruchem młodzieżowym Gencana (pokolenie katolickie nowego przebudzenia), z miasta Quito w Ekwadorze. Istniejemy od dwudziestu dwóch lat i zawiązaliśmy kilka wspólnot wewnątrz i poza krajem. Naszym założycielem jest ojciec Rubén Parra (koordynator naszej grupy), który od początku swojego kapłaństwa poświęcił swoje życie i czas dla pracy z młodzieżą” – przedstawia Maritza Bautist, odpowiedzialna za sekretariat grupy z Gencany od kwietnia.

Grupa pochodzi ze stolicy Ekwadoru. Miasto położone jest na górskim terenie, a dokładniej w Andach, na wysokości około 2700-2850 m n.p.m. Miejscowość znajduje się 40 kilometrów od równika, a jej nazwa pochodzi od wymarłego już dziś plemienia Kwitu.

Z nami są już od 17 lipca. Przepełnia ich radość, że mogą przeżywać Dni w Diecezjach właśnie we Wrocławiu. „Jako grupa pielgrzymująca do Krakowa, jest nam bardzo miło dzielić z wami oraz z młodymi z całego świata święto przynależności do Chrystusa. Już od roku spotykamy się, żeby w pełni przygotować się do Światowych Dni Młodzieży” – opowiada Maritza. Jednym z przygotowań jest formacja i integracja w Parafii Świętej Rodziny w Rumiñahui na północy stolicy.
Radość z Nikaragui

1„Radością nie jest brak grzechów w naszym życiu, ale obecność Boga w nim. Zdecydowałam się przyjechać na Światowe Dni Młodzieży w poszukiwaniu tego specjalnego rodzaju radości, która jest nie do porównania” – opowiada z przejęciem Adilia Solís z Nikaragui.

Nikaragua jest państwem w Ameryce Południowej. Z zachodniej strony oblewają ją wody Oceanu Spokojnego, a ze wschodniej – Morza Karaibskiego. Można dodać, że jej wschodnie tereny odkrył Krzysztof Kolumb. Ciekawostką jest również to, że większość ludności Nikaragui stanowią Metysi,  a więc potomkowie Indian i Europejczyków, językiem urzędowym jest zaś hiszpański. Na wschodzie kraju znaczna część ludności posługuje się miejscowym językiem miskito. Niestety, Nikaragua to nadal dość słabo rozwinięty kraj, w którym dominuje rolnictwo – głównie wielkie plantacje bawełny i kawy.

Najważniejsze jednak, że każdy z pielgrzymów, bo tak już możemy ich nazwać, ma ogromną motywację i ciekawą historię związaną z przyjazdem na obchody Dni w Diecezjach właśnie do Wrocławia. Napotykali na swojej drodze wiele trudności, między innymi finansowe, ale to już nieważne. Będą mogli razem z nami spotkać się we Wrocławiu z miłosiernym Chrystusem. Już od 21 lipca!

Poprosiłam Boga, że jeśli taka jest Jego wola, niech wyśle mnie tam tego lata. Na początku wszyscy mówili mi, że się nie uda z tego czy innego powodu, ale ja nie przestawałam się modlić. Kiedy się modliłam, wiedziałam, że Bóg mnie wyśle na Światowe Dni Młodzieży: Jego wolą było, abym odnalazła radość wzrostu mojej wiary. Krok po kroku widziałam, jak wszystkie problemy się rozwiązywały, aż w końcu dowiedziałam się, że będę mogła przyjechać. Od tamtej chwili, która miała miejsce kilka miesięcy temu, wiem, że jest to najlepszy prezent urodzinowy, jaki kiedykolwiek mogłam otrzymać.

Adilia Solís, 17 lat

2Nazywam się Nina César, mam szesnaście lat i jestem z Nikaragui. Pochodzę z bardzo zjednoczonej i katolickiej rodziny. Mam trzy siostry. Uczę się w szkole św. Augustyna w Managua. Spędzam czas malując, tańcząc balet, uwielbiam też piec – bardziej niż cokolwiek. Pomysł przyjechania na Światowe Dni Młodzieży narodził się, kiedy nagle usłyszałam, że odbędą się one w Polsce w 2016 roku. Moja mama była bardzo podekscytowana i chciała zacząć planować wszystko tak, żebyśmy mogli przyjechać całą rodziną, ale w końcu to się nie udało.

W zeszłym roku nauczycielka, która przewodniczyła grupie modlitewnej, do której należę w szkole, poddała nam pomysł, żeby zacząć zbierać pieniądze. Na początku zorganizowaliśmy wyprzedaż garażową i trochę zarobiliśmy. Chcieliśmy zaplanować następną, lecz nie udało się, ponieważ nauczycielka odeszła ze szkoły. My sami nie przejęliśmy inicjatywy zbierania pieniędzy i straciłam nadzieję przyjechania na Światowe Dni Młodzieży, gdyż wiedziałam, że moi rodzice nie będą mogli za to zapłacić: były inne, ważniejsze wydatki, takie jak studia moich sióstr.

Moja mama nie dała jednak za wygraną i próbowała znaleźć sponsora w firmach znajomych (tak żebym nie tylko ja, ale też moja grupa modlitewna mogła pojechać). Pewnego dnia napisała do jednej ze swoich kuzynek: „Może znasz jakąś firmę, która dałaby pieniądze dla młodzieży, która chce pojechać na Światowe Dni Młodzieży…”. I tak zaczęła jej wyjaśniać, że wśród tych młodych jest jej córka, czyli ja. Kuzynka mojej mamy odpowiedziała: „Nie martw się, ja ci dam bilet”. Moja mama, zaskoczona, odpowiedziała: „Nie, nie, nie bądź szalona, no co ty”. W końcu kuzynka odpowiedziała jej: „Mówię poważnie, ja ci go kupię. Pomyśl o tym jako o sponsorze z mojej firmy. Jutro przyślę ci pieniądze do biura”. Moja mama była oczywiście bardzo zaskoczona i zadzwoniła do mnie, bardzo zadowolona, żeby powiedzieć mi, że jadę na Światowe Dni Młodzieży. Sądzę, że ona była bardziej podekscytowana niż ja.

Mama uczyła mnie, że to jest obraz Boga. Kiedy oddasz jakiś problem lub zmartwienie w Jego ręce, On go rozwiąże. Moja mama musiała wierzyć, że Bóg pośle mnie na Światowe Dni Młodzieży. Ja chciałam jechać od początku, ponieważ chcę dowiedzieć się, jak to jest czuć na żywo te emocje, które odbiera się, widząc papieża w telewizji. Chcę zobaczyć cuda i wspaniałe rzeczy, które mogą się wydarzyć. Jestem bardzo ciekawa, co Pan Bóg przygotował dla mnie.

Nina César, 16 lat

 

dariaNazywam się Lucía Urcuyo. Mieszkam w Managua, stolicy Nikaragui. Uczę się w szkole św. Augustyna. Jestem najmłodszą z czwórki rodzeństwa. Mój tata zmarł, kiedy miałam pięć lat i moja mama zajęła się nami, swoimi dziećmi. Byliśmy wychowywani jako katolicy od urodzenia. Wyjazd na spotkanie z papieżem jest jedną z najwspanialszych rzeczy, która mi się przytrafiła – odrzucenie tej możliwości byłoby wielkim błędem. Chcę pojechać i go spotkać, ponieważ jest przedstawicielem Boga na ziemi i mam do niego ogromny szacunek. Czuję, że gdy go zobaczę, zacznę emanować Bożą miłością i to mnie zainspiruje do bycia silniejszą w wierze katolickiej i do poświęcenia się Bogu.

Lucía Urcuyo, 16 lat

 

aaNazywam się Andrea Celedón. Mam młodszą siostrę i starszego brata. Jestem z Nikaragui i chciałabym pojechać na Światowe Dni Młodzieży, ponieważ czuję, że to będzie wspaniałe doświadczenie i poznam wielu młodych ludzi z całego świata, którzy interesują się wiarą. Pochodzę z rodziny, gdzie uczono mnie wartości chrześcijańskich i wydaje mi się, że pojechanie na Światowe Dni Młodzieży będzie doświadczeniem, które bardzo mi pomoże i zbliży do Boga.

 

Andrea Celedón, 16 lat

ostatenieNazywam się Alejandra Bolaños i mam szczęście towarzyszyć tym czterem młodym osobom w przyjeździe na Światowe Dni Młodzieży do Polski w te wakacje. Mam dwadzieścia siedem lat, jestem mężatką i moje dzieci nazywają się: Joaquín (6 lat) i Mateo (2 lata). Od szesnastu lat pracuję w szkolnictwie i obecnie jestem koordynatorką programu nauczania szkoły św. Augustyna w Managua w Nikaragui. W 2011 towarzyszyłam ośmiu uczniom podczas Światowych Dni Młodzieży w Madrycie i to było doświadczenie, którego nie da się zapomnieć. Tym razem poproszono mnie o towarzyszenie tej grupie do Krakowa. Jak tu powiedzieć „nie”? Chociaż dużo kosztuje mnie zostawienie dzieci i męża na te dni, jestem przekonana, że dla tego doświadczenia warto, ponieważ umacnia ono wiarę, ożywia nadzieję i powiększa serce. Jestem pewna, że Bóg jest wielki i ukaże się w życiu tej młodzieży, w moim i w życiu tysiąca osób, które odpowiedzą na wezwanie papieża Franciszka. A ja? Czy będę mogła iść za głosem Pana, który wezwie mnie do niesienia mojego krzyża, do bycia źródłem miłosierdzia? Z umocnieniem, które znajdę u stóp Matki Bożej w Częstochowie, wspierana przez pośrednictwo św. Jana Pawła II i św. siostry Faustyny, jestem pewna, że tak.

Alejandra Bolaños, 27 lat

Andżelika Golicz